![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Sprawozdanie z XVI Zjazdu Rodu SzparagówXVI Zjazd Rodu Szparagów odbywał się w dniach od 28 do 31 sierpnia 2015 roku, w "Ośrodku Sosnowy Las" nad jeziorem, po przeciwnej stronie miasteczka Chodecz. Rozpoczęliśmy go tradycyjnie w piątek, wspólną wieczorną biesiadą, w gronie - bardzo oddanych naszej idei - członków rodu. Późnym wieczorem dołączył do nas także Aleksander Shparaga z Sankt Petersburga wraz z Beatą i Pawłem, którzy odebrali go z portu lotniczego w Warszawie. Następnego dnia, po obfitym śniadaniu, zestawiliśmy stoły w cieniu sosen, by rozpocząć kolejne towarzyskie pogawędki, przerywane ćwiczeniami śpiewu - dopiero co powstałej - "Piosenki zjazdowej Rodu Szparagów". Około godziny 12 mała grupa w składzie: Aleksander Shparaga, Andrzej Wójtowicz i Jacek Szparaga wyruszyła na wycieczkę po Kujawach - "śladami przodków". By ten wypad uatrakcyjnić, na początku odwiedziliśmy cmentarzysko megalityczne w Wietrzychowicach, gdzie znajdują się - wzniesione pięć i pół tysiąca lat temu - olbrzymie, usypane z ziemi i głazów, grobowce. Być może, że współcześnie żyjąca na tych terenach ludność (a więc i linia boniewska Szparagów), nosi w sobie także genetyczne dziedzictwo tamtych, tak odległych nam ludów. Następnie udaliśmy się na cmentarz do Lubrańca, by "pokłonić" się przed mogiłami spoczywających tam członków Rodu, a szczególnie przed grobem Jana Szparagi (1859-1931). Potem przybyliśmy pod kościół w Boniewie, gdzie przy Tablicy Pamiątkowej Rodu Szparagów zapaliliśmy symboliczny znicz i chwilą zadumy - każdy na swój sposób - oddaliśmy ten specyficzny hołd minionym pokoleniom. Dalej pojechaliśmy przez Osiecz Wielki - miejsce gdzie najwięcej na Kujawach urodziło się Szparagów (łącznie 75 dzieci w latach 1819-1953) - do Sarnowa, by obejrzeć i zrobić fotografię domu Ludwika Szparagi (1853-1937) - starszego brata Jana z Lubrańca. Założenie to zostało zrealizowane, a jednocześnie mieliśmy możliwość zapoznać się z mieszkającą tam prawnuczką Ludwika - Jadwigą i jej mężem Edwardem Dzienniak. O godzinie 16 rozpoczęła się w Ośrodku Sosnowy Las nasza sobotnia, rodzinna, zabawa. Spotkanie to uatrakcyjniał bardzo profesjonalny zespół muzyczny - "Velaluca". Wszyscy bawili się wspaniale, także na wniosek młodzieży impreza została przedłużona aż do godziny pierwszej w nocy. W niedzielę - po śniadaniu, zaczęliśmy się stopniowo przygotowywać do wyjazdu na mszę do Boniewa. Przed kościołem byliśmy z odpowiednim wyprzedzeniem, dzięki czemu mogliśmy się przywitać z przybyłą tam rodziną, rozpoczynającą swe świętowanie od wspólnej mszy. Jeszcze przed mszą obejrzeliśmy - od strony wnętrza kościoła - ufundowany właśnie przez Ród Szparagów, witraż przedstawiający postać św. Kazimierza Jagiellończyka patrona Polski i Litwy. W dolnej kwaterze witraża mogliśmy odczytać - oprócz "prezentacji" Świętego - utrwalający nas w historii kościoła boniewskiego napis: "DARCZYŃCA RÓD SZPARAGÓW". W czasie Mszy świętej za Ród Szparagów, szczególnie modliliśmy się za - członków naszej wielkiej rodziny - zmarłych w czasie od poprzedniego zjazdu, których ksiądz proboszcz Mirosław Michalak - w odpowiedniej chwili - "przywołał". Były to następujące osoby - członkowie Rodu Szparagów: Zofia Szparaga z Inowrocławia - lat 93, Jadwiga Szparaga z Budek koło Szydłowca - lat 60, Krzysztof Pawlak ze Szczecina - lat 58, Teresa Musa z Rawy Mazowieckiej - lat 73, a także (niestety pominięta) świętej pamięci Sandy McCoy z USA - lat 71, uczestniczka IX Zjazdu w 2008 roku. Po mszy - przy TABLICY PAMIĄTKOWEJ RODU SZPARAGÓW - Ksiądz proboszcz poprowadził naszą modlitwę za wcześniejsze pokolenia - "gdziekolwiek spoczywają" (jak głosi to treść wyrytego tam napisu), a szczególnie za Kazimierza Szparagę - protoplastę linii boniewskiej, który gdzieś tam na tej ziemi, przy kościele, ma swoją mogiłę. Następnie, po wykonaniu wspólnego zdjęcia, na schodach przed kościołem, udaliśmy się na dalsze świętowanie - w powiększonym już składzie - do ośrodka nad jezioro. Po obfitym obiedzie i chwili relaksu rozpoczęła się część oficjalna zjazdu, którą poprowadziłem wraz z Pauliną Szparagą z Londynu. Na wstępie podkreśliłem wagę, jaką mają dla odradzania się wspólnoty rodowej (wszystkich odmian jej nazwisk) nasze strony na międzynarodowym serwisie "Facebook". Od ponad roku funkcjonuje tam strona społecznościowa: "Szparaga - Strona Rodu / Szparaga Family" i wspomagający ją profil: "Jacek Szparaga (Szparaga Family)". Dużym sukcesem jest fakt (jak to podkreśliłem), iż wymieniony profil skupia w "znajomych" - będących członkami naszej wielkiej wspólnoty - już ponad 400 osób, z różnych krajów i kontynentów. Z kolei poinformowałem zebranych o otrzymanej, na początku roku, korespondencji ze Stanów Zjednoczonych, od Ruth Szparaga Hamilton - wnuczki Wawrzyńca Szparagi (1884-1958) urodzonego w pobliskim Augustynowie, a zmarłego w Detroit w USA. Należy podkreślić fakt, iż Wawrzyniec - w latach pięćdziesiątych XX wieku - zarządzał Instytutem Wiedzy o Polonii Amerykańskiej (wiemy to z informacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej), funkcjonującym prawdopodobnie w Detroit. Ruth przesłała mi miły list, poprawiony i uzupełniony rodowód potomków Wawrzyńca oraz liczne fotografie - tak, te z odległej przeszłości (w tym ślubną Wawrzyńca i Kazimiery Blachmerskiej), jak też współczesne - obejmujące wszystkich członków ich licznej rodziny (znajdziecie je na stronie społecznościowej: "Szparaga - Strona Rodu / Szparaga Family"). Wspomniałem także o pewnym wyjątkowym odkryciu, do którego doszło dzięki internetowej bazie "GENETYKA". W jej informacjach znalazł się wpis - z zasobów Archiwum Diecezjalnego w Płocku - informujący, że w parafii Bogate (położonej 7 km na południe od Przasnysza), w aktach urodzeń roku 1752 - akt 22, "k 200 seminariusz", znajduje się zapis: "Piotr Andrysiak drugie nazwisko Sparaga". Jak to dalej dowodziłem - tak się złożyło, że w naszej głównej karcie rodowodowej (początkowej): "GENEZA - GENESIS" też znalazł się: "I.I)A. Piotr (Lądek), ur. [1750], poch. [Lądek], + Jadwiga, (linia Szparag)" (informacje w nawiasie [...] - dane nie potwierdzone, prawdopodobne). W przyjętej tam hipotezie, rodzice Piotra to też rodzice: Mateusza - dającego początek linii Szparagowskich, Kazimierza z Boniewa, Wojciecha ze Strzemkowa i Wawrzyńca - z którego linii wyłoniła się później gałąź Sparażyńskich. Tak więc, wystarczy pojechać do Archiwum Diecezjalnego w Płocku, by tam zajrzeć w pełną treść aktu i dowiedzieć się imion rodziców Piotra, a i być może, że też trafić na akta urodzeń jego rodzeństwa (kto pierwszy tego dokona?). Następnie zaproponowałem odczytanie rozprawy, mojego autorstwa, pod tytułem: "Szacunek do przeszłości, a odradzanie więzi rodowych", propagującej i uzasadniającej to, co właśnie realizujemy - współtworzymy. Poprzez ten tekst - uzupełniany i poprawiany przez wiele lat - czynię próby dotarcia do naszych głębokich potrzeb, a także wskazuję, jak ważne jest budowanie ładu wewnętrznego, wspartego na słusznych, wzmacniających nas, wartościach. W związku z tym ważnym, całościowym, przesłaniem, dla nadania tym treściom większego wydźwięku wśród członków naszego Rodu, nie bez wahania ośmieliłem się zaproponować - by, po odczytaniu przez Paulinę tego tekstu, poddać pod głosowanie wniosek o nadaniu mu statusu: "Dokumentu ideowego Rodu Szparagów". W przeprowadzonym potem głosowaniu, propozycja ta została przyjęta jednogłośnie. Odtąd, ta - z założenia napisana niekonwencjonalnie - rozprawa będzie występowała w naszych dokumentach, jako: "Uchwała XVI Zjazdu Rodu Szparagów", bez wskazywania jej pierwotnego autora. W dalszej części naszego zebrania wspomniałem o losach Szczepana Szparagi (04.12.1876 - 27.08.1904) urodzonego w Osieczu Wielkim, syna Michała i Anieli z Jasińskich, który pomimo posiadania żony Józefy z Polińskich i kilkuletniego syna Józefa, został wcielony do armii carskiej. Następnie brał on udział - na dalekim wschodzie - w wojnie rosyjsko-japońskiej. Zginął tam od ran odniesionych w obronie twierdzy Port Artur (dzierżawionej wówczas przez Rosję od Chin), położonej na wybrzeżu Morza Żółtego. Tam też należy przyjąć, że został pochowany - na tej tak odległej ziemi. Następnie, w nawiązaniu do mojego wniosku zgłoszonego na poprzednim Zjeździe, o wyróżnienie wpisem do "KSIĘGI ZASŁUŻONYCH DLA ROZWOJU RODU SZPARAGÓW" - Zofii Wojnowskiej z Lubrańca, Paulina odczytała zebranym propozycję treści tego dokumentu, brzmiącą następująco:
Z kolei, w dalszej części przystąpiliśmy do wybrania nowych władz Rodu. Na Głowę Rodu został ponownie, jednogłośnie, wybrany - Jerzy Szparaga ze Skarżyska Kamiennej, wywodzący się z linii broniowskiej (z rejonu Szydłowca). Natomiast w skład Rady Rodu Szparagów weszły następujące osoby:
Po zakończeniu tej oficjalnej części Zjazdu, jego uczestnicy oddali się przyjemnościom płynącym ze wspólnego biesiadowania i zabawy. Po uruchomieniu aparatury nagłaśniającej, przez członków zespołu "Velaluca", zebraliśmy się na "sali tanecznej" by wysłuchać prawykonania naszej, nowopowstałej, "Piosenki zjazdowej Rodu Szparagów". Potrzeba stworzenia tej piosenki rodziła się w nas od lat. Współautorami jej słów są: Władysław Małkowski, Krystyna Szparaga, Jolanta Słowińska i Jacek Szparaga. Natomiast muzykę, do powstałego tekstu, skomponowała Joanna Słowińska z Kruszyna. To też Joasia zaśpiewała dla nas tę piosenkę - akompaniującej sobie na gitarze ( Link do nagrania), a także przy wsparciu siostry Pauliny - grającej na flecie. Wszystkich nas zachwycił występ dziewcząt, a przede wszystkim urzekający śpiew "Wokalistki", czemu daliśmy wyraz poprzez gromkie brawa. Następnie, pod przewodnictwem Joasi - mając przed sobą kartki z tekstem piosenki - podjęliśmy próbę jej wspólnego odśpiewania. Zadanie nie było łatwe, ale jak na pierwsze takie wykonanie, to uważam, że możemy być z siebie zadowoleni. Szczególnie dobrze wypadło nam śpiewanie refrenu:
Wielkie dzięki dla tak utalentowanych "naszych dziewczyn" - dogadzajcie tak nam na każdym zjeździe. Brawo! Należy również wspomnieć o bardzo miłej inicjatywie - niespodziance, jaką sprawiły nam Jadzia z Sarnowa i Halinka z Paruszewic, które - każda z osobna - przygotowały, na nasze niedzielne świętowanie, wspaniałe torty. Wielu smakoszy (w tym też ja) rzuciło się do "degustacji" tych pyszności. Dla Jadzi i Halinki należą się nasze słowa docenienia i podziękowania, za tak wspaniały - bardzo smaczny pomysł. Ważnym elementem, jaki towarzyszył naszemu zjazdowi, była specjalna "GAZETA ZJAZDOWA" zredagowana i wydana przez naszego literata - Władysława Małkowskiego z Warszawy. To na pewno bardzo dobry pomysł, za który należą się Władkowi słowa uznania. Uważam, iż w latach następnych warto by było kontynuować tę cenną inicjatywę. XVI Zjazdowi towarzyszyła również wystawa obrazów naszego artysty malarza - Włodzimierza Szparagi z Inowrocławia. To dobrze, że Włodek poczuł potrzebę zaprezentowania nam swojej aktualnej twórczości. Wyrażam nadzieję, że będzie to czynił dalej, na kolejnych naszych zjazdach. Na pewno niejeden z nas zapragnie, by nabyć, któryś z wyjątkowych obrazów naszego artysty, by następnie prezentując go w swym domu, móc zawsze z dumą oznajmić: "to namalował Włodzimierz Szparaga". W niedzielę, tak jak i w sobotę, porywał nas do tańca wyjątkowy zespół - o włosko brzmiącej nazwie - "Velaluca". A temperatura wówczas była naprawdę wysoka, i to nie tylko "na parkiecie". W niedzielę i poniedziałek mieliśmy prawdziwie letni skwar - temperatury przekraczały nawet 30°C. Wspierani płynami "zdołaliśmy jednak to wszystko przezwyciężyć" - bawiąc się przy tym wspaniale. Oczywiście, by tą atmosferę zjazdu poczuć, to trzeba było tam po prostu być. Wszystkich czytających tę relację - teraz i w odległej przyszłości - zachęcam do konfrontowania jej z licznymi fotografiami, dostępnymi już wkrótce na naszej stronie internetowej, na stronach na Facebook'u i pod linkiem. Autorami powstałych na zjeździe zdjęć są: Ryszard Kwieciński, Beata Szparaga, Wioleta Wojciechowska i Andrzej Wójtowicz. Im również, za tą cenną "dokumentację", należą się słowa docenienia - podziekowania. Ostatnim dniem zjazdu, dla najwytrwalszych, był oczywiście poniedziałek. Zgodnie z planem miał go zakończyć wspólny, rodzinny, obiad. Jednak ze względu na upał, nikt nie spieszył się do powrotu do domu. Przed i po obiedzie miło było wspólnie biesiadować - w cieniu aromatycznych sosen - przy łagodnym powiewie wiaterku, wzbudzającego się, gdzieś tam nad taflą jeziora. Pożegnania z rodziną zawsze są trudne, ale zadowolenie z tego, że znowu byliśmy razem - że potrafiliśmy w tym wyjątkowym celu oderwać się od codzienności - pozostawia dominujące wrażenie. I jak głosi to nasza piosenka:
Spisano w dniach 5 - 20.09.2015 r. Załącznik: Pamięć o przodkach, poczucie wspólnych korzeni, więzy krwi, przynależność do dużej wspólnoty - czy warto w ogóle się nad tym zastanawiać? Czy nie szkoda czasu, którego i tak ciągle nam brakuje? Czy we współczesnej rzeczywistości jest to nam do czegoś potrzebne? Sens życia, przemijanie, człowieczeństwo, życie godne - te określenia w swej głębokiej wymowie, w mniejszym lub większym stopniu, towarzyszą nam przez całe nasze życie. Jakie wyciągamy z nich wnioski, jaki mają na nas wpływ? Czy aktualne tempo dnia codziennego, daje nam szanse na chwile refleksji - zadumy nad życiem? Czy rzeczywiście trendy współczesnego świata całkowicie aprobujemy - czy nie poddajemy się im zbyt bezkrytycznie? Czy nie powinniśmy próbować budować własne podejście do życia - bardziej świadome, oparte na w pełni akceptowanej hierarchii wartości? Nasi odlegli przodkowie - kto to jest? Czy powinniśmy do nich wracać? Interesować się tym: jakie mieli imiona, jak długo żyli, ile mieli dzieci, czy też jakie było ich ówczesne życie? Teraz, kiedy współczesna epoka stworzyła możliwości do poszukiwania odpowiedzi na te pytania, stoimy przed wyborem - wyborem chyba moralnym: czy czynić w tym kierunku jakieś starania, czy nie? Są tacy, którzy te starania nazywają modą, snobizmem - nie potrafią pomyśleć, poczuć, że może to być - po prostu - obowiązek sumienia. Nie potrafią również uzmysłowić sobie, że wiedza o wcześniejszych pokoleniach, to też wiedza o nas samych. Bo przecież, to przodkom zawdzięczamy nasze istnienie, to dzięki nim jesteśmy tacy wyjątkowi. Za to wszystko, nosimy w sobie, dla nich - być może, że czasem zbyt mało uzmysławianą - wdzięczność. Kultywując pamięć o przodkach, uczestnicząc w corocznych, rodzinnych, zjazdach - potwierdzamy życie rodu, jego rzeczywistą, nieprzerwaną, ciągłość. Dzięki takim działaniom, oddajemy - minionym pokoleniom, ten wyjątkowy hołd. Można też sobie wyobrazić - poczuć, że tego właśnie - Ci, co byli przed nami, by sobie życzyli, że tego po nas oczekują. Zastanawiając się nad sensem odradzania rodu - w realiach współczesnego świata - dostrzeżemy, w działaniu tym - dla nas - wiele pozytywnych następstw. Każdy, w swym życiu, przejawia potrzebę oparcia się na trwałych, nadrzędnych, wartościach, które wnoszą w nie, tak potrzebny nam ład. Czyż nie czerpiemy, te najważniejsze wskazania, przede wszystkim z rodziny - tej najbliższej, ale też i tej odleglejszej? Czy z tego właśnie, nie wypływa także szacunek do wcześniejszych pokoleń i potrzeba kultywowania dobrych tradycji? Należeć do dużej, zorganizowanej rodziny - rodu, być na zjazdach wśród bliskich osób - życzliwych i uradowanych, czy to nie może być budujące, czy dzięki temu nie zyskamy dodatkowych sił, do przezwyciężania trudów życia? Współtworząc drzewo genealogiczne rodu - odkrywając własną tożsamość - być może, że poczujemy, iż nie jesteśmy już tylko: "zagubioną, niewielką i chwilową formą życia we wszechświecie". Być może, że zyskamy wypływające z tego nowe wartości, a także staniemy się - dzięki temu - mocniejsi i dojrzalsi. Można sobie wyobrazić, iż to poprzez ciągłość istnienia rodu, przeciwstawiamy się przemijaniu. Bo przecież, trwający ród jest dowodem na ciągłość naszego życia - bo my jesteśmy ciągłością życia naszych przodków. Może, to w tym - właśnie, tkwi ważna prawda o życiu, przydająca sensu naszemu istnieniu. Nie do wszystkich, z tymi ideami, da się dotrzeć od razu. To od każdego z nas - od stopnia indywidualnej wrażliwości - zależy, kiedy uzmysłowione więzy krwi obudzą poczucie przynależności do rodu, kiedy będziemy umieli poczuć się jego częścią. Zapewne, już symboliczne - wewnętrzne, zaakceptowanie związków ze wspólnotą, może dodać naszemu życiu pewien rodzaj spełnienia, gdyż uzupełni je o to, czego we współczesnym świecie nigdy nie doświadczamy w nadmiarze. Pragnienie przynależenia do dużej wspólnoty jest przecież wpisane w naszą, ludzką, naturę. Nie obawiajmy się - więc, na to wszystko otworzyć - pozwólmy sobie na posiadanie bardzo wielu krewnych i przyjaciół. Możliwe, że dzięki temu wszystkiemu staniemy się jeszcze lepszymi ludźmi, a to - oczywiście, ku chwale i pamięci naszych Przodków! Uchwała XVI Zjazdu Rodu Szparagów z dniu 30 sierpnia 2015 roku. |